Oby tak się chciało, jak się nie chce

Generalnie staram się raz na tydzień coś wrzucić na tego bloga. Ale w ostatnim czasie nawaliłam. Przebimbałam dobre kilka dni. Kiedy tylko dziecko zasypiało, zamykałam się w świecie 2 zakładek – Spotify oraz Bubble Shooter (polecam, super gra!). Wydaje mi się, że wszyscy od czasu do czasu przechodzą taki stan. Niektórzy 1 dzień, a inni 365 dni w roku. Nie masz siły na swoje projekty, rozwojowe artykuły, tutoriale. Ach, te komponenty, przecież one się same nie napiszą! I jak tu żyć?! No masz kilka rozwiązań.

Bimbaj do woli.

Podejdź do tematu z pokorą. Skoro taki stan rzeczy jest naturalną sprawą, to po prostu go zaakceptuj. Masz ochotę pograć sobie? Pograj. Piwo? O ile nie jesteś w ciąży lub nie karmisz – pij. Ale z klasą. Graj, ale nie całą noc. To samo dotyczy się picia. Dogadzaj sobie, ale z umiarem, jednocześnie nie zaniedbując normalnego życia. W końcu zjedzą Cię wyrzuty sumienia/partnerka/partner/komornik i ten wyjątkowy stan się zakończy.

Zrób sobie urlop.

Nawet najlepszy komputer nie będzie żyć wiecznie bez ładowarki. Zrób sobie wolne. Ale uwaga, określ jakieś konkretne ramy czasowe owego urlopu! Na przykład jeden dzień albo jeden wieczór. Wyciśnij te spontaniczne wakacje jak cytrynkę, maksymalnie się relaksując. Bądź jednak konsekwentny. Po zakończeniu urlopu, jak tylko głowa przestanie boleć, posłusznie wróć do pracy.

Małymi kroczkami do celu.

Pracuj, ale zbytnio się nie rozpędzaj. Broń Boże, nie rób żadnych planów, założeń. Zabieraj się za pracę, ale tylko taką, na którą masz ochotę. I tylko wtedy, kiedy aktualna konstelacja gwiazd i położenie księżyca ci na to pozwalają. Wybierz lajtowe zadania, które zagłuszą wyrzuty sumienia, a jednocześnie za bardzo nie obciążą twojego mózgu. Jakiś CSSowy artykulik czy coś w ten deseń.

Bądź jak gość z Marvela. Albo DC.

Czytaj – znajdź źródło swojej niemocy i z nim powalcz. Wytrop przyczynę spadku twojej produktywności. Nie atakuj zbyt szybko. Wroga trzeba dobrze poznać. Pomyśl chwilę, czy przyczyna jest jedna, czy może jest ich więcej! Jak tylko dowiesz się, z czym konkretnie walczysz – zastanów się nad strategią. A potem jak największy komiksowy bohater (tu wpisz kogo tam lubisz najbardziej) obróć w pył swojego przeciwnika.

Zrób to inaczej.

Masz poczucie wypalenia? A może po prostu tryb pracy Ci nie odpowiada? Może czas zamienić pracę za biurkiem na pracę zdalną. Wyjechać na Karaiby i kodzić dalej swoje komponenty pod palmą słuchając szumu morza. To nie takie proste? Otóż, zastanów się, być może to JEST takie proste. A jeśli zbyt boisz się o słaby zasięg na tych Karaibach – być może istnieje inna luka. Być może wykonujesz złe zadania o złej porze (Potęga Kiedy) Np. ja lubię zabierać się za wymagające myślenia zadania z samego rana, natomiast prace kreatywne zostawiam na wieczór. A może inaczej – przenieś swoje biuro do kawiarni! Zmień fotel. Włącz/wyłącz muzykę. Jednym zdaniem – zmień sposób i otoczenie pracy. To system powinien dla Ciebie działać, a nie na odwrót.

Porozmawiajmy o marchewce.

Znajdź motywację. Troszkę pohandluj ze sobą. Wyznacz sobie nagrody za wykonanie konkretnych zadań. Ja wiem, że taka metoda nie może być stosowana przez całe życie. Ale na pewno pomoże po prostu zebrać swoje cztery literki w jedną całość i zacząć konkretną robotę. A o ten start jest zawsze najtrudniej, prawda? Reszta powinna jakoś zlecieć. Jeśli jednak jesteś typem, który nie lubi warzyw i marchewka na niego nie działa… patrz punkt niżej.

Porozmawiajmy o kiju.

Stanowczo jestem osobą, na którą działa marchewka i na którą ani trochę nie działa kij. Ale co człowiek, to inny stan umysłu. Być może akurat na ciebie zadziała kij. Być może lubujesz się w rózgach, biczach i taki kijek w postaci np. bana na serial, będzie dla ciebie wystarczającym kopem do roboty. Jakbym sobie powiedziała, że warunkiem zjedzenia wieczorem kostki (ok, tabliczki) czekolady jest napisanie jakiegoś komponentu, to oblałby mnie zimny pot. I dlatego tak sobie nie mówię.

Zmień pracę.

Jeśli wypróbowałeś wszystkie powyższe metody na wyjście ze stanu niemocy, rozpaczy i bezkresnego nicmisięniechce i one nie zadziałały… Sorry, bądźmy ze sobą szczerzy. Bądź też szczery sam ze sobą. Może czas na zmianę pracy? Może tylko ci się wydaje, że lubisz robić to, co robisz? Hola, nie musisz od razu drastycznie zmieniać branży z programisty na astronautę. Pogadaj z pracodawcą o swojej karierze, być może będziesz w stanie zmienić projekt albo zakres swoich obowiązków. Jeśli jesteś dla siebie szefem, zawsze możesz delegować część zadań do innych osób i skupić się na tym, w czym jesteś dobry i co sprawia ci przyjemność.


A teraz kolej na was. Macie jakieś swoje sposoby na to, aby się tak chciało, jak się nie chce? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach!

Artykuły, które mogą Ci się spodobać...

Wpisz hasło, którego szukasz i naciśnij ENTER, aby je wyszukać. Naciśnij ESC, aby anulować.

Dawaj na górę