Jak się pozbyć programisty? Poradnik dla pracodawców.

Skoro to czytasz, istnieją generalnie 2 opcje. Raz – jesteś zdesperowanym pracodawcą, który bardzo chce się pozbyć developera, ale za bardzo nie wie jak, piwo razem piliśmy, silnych argumentów brak, serduszko miękkie, sumienie krzyczy. Dwa – a być może jesteś szukającym swojego miejsca na ziemi developerem, który nie do końca jest przekonany, że znajduje się w odpowiednim punkcie czasu i przestrzeni – w związku z czym szukasz źródła tych niepokojących uczuć.

Tak czy siak… Do rzeczy.

Czasem dzieje się tak, że programista to szczęśliwe zwierzę, które z zapałem produkuje tony fajnego kodu. A czasem… budzik nie budzi, nogi nie niosą, kawa nie cieszy i w ogóle ogarnia go niespodziewana fascynacja firmowymi piłkarzykami/bilardem/ping pongiem/fifą (niepotrzebne skreślić). A potem się zwalnia. I myślisz sobie teraz, kochany wpłatodawco „o tak, jak to zrobić, jakim cudem mam się pozbyć mojego developera?” No już ci mówię jak.

Daj mu projekt z utrzymania.

A najlepiej jakiś stary projekt. Taki, co ma minimum 10 lat. Odkopiesz taki, prawda? Każda firma ma jakiegoś trupa w szafie. A na utrzymaniu – zawsze jest robota! Oj, pilna, potrzebny jesteś mój kochany pracowniku. Kto da radę, jak nie ty! Więc wrzuć go w bagno 8938-linijkowych plików JS. Technologii pachnących stęchlizną. Wsparcia dla IE6. Daję mu 2 tygodnie. Ok, max miesiąc.

Nie dawaj projektu wcale.

Youtuby w końcu się skończą. Tyle w temacie.

Zabroń mu się rozwijać.

Wbrew wszelakim pozorom, KAŻDY programista to ambitne stworzenie! Naprawdę! Ilekolwiek memów nie wysyła codziennie na slacku – każdy programista potrzebuje rozwoju. Musi się uczyć. Rozumieć coraz więcej. Łączyć coraz więcej faktów. Składać to w całość. Musi wiedzieć coraz więcej. Jakimkolwiek nie byłby leniem – w głębi jego duszy na bank czai się potrzeba rozwoju. A więc powiedz mu, że brakuje funduszy na konferencje, kursy. Chce sam zapłacić za wejściówki? Z własnej kieszeni? Szalony. Nie daj wolnego.

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…

Pieniążki. Nikt nie siedzi w pracy z okazji wolontariatu. W jakimkolwiek gówienku nie przyszłoby się bawić programiście – kasa na koncie musi się zgadzać. Pracuje już 3 lata? Bez podwyżki? Och, w gorącej wodzie kąpany. Przerzuć go z tego seniora na architekta. Połaskocz jego ego. Niech zna twoją dobroć. Ale podwyżki nie dawaj, bo… po co?

Nie daj monitora.

Jak jesteś bardzo zdesperowany – klawiatury też nie daj. W najgorszym przypadku włączy mu się syndrom pracownika self-organising. Przyniesie swój sprzęt. Dobra, daj mu stacjonarkę. A hola hola, to trochę wiąże się z kolejnym punktem…

Zrób z niego niewolnika.

Wiesz, że programiści lubią swoją pracę (w dużej mierze) ze względu na elastyczność? Ot, jaka kopalnia pomysłów! Brak możliwości pracy zdalnej. Pogrzeb jego pomysły na pracę z Australii czy innej Mezopotamii. Core hours? Pffff. Klient z Ameryki, ach te strefy czasowe. Praca 10-18, inna nie wchodzi w grę. Cóż za nieszczęście. Ale dasz radę, mój kochany pracowniku. Któż inny, jak nie ty!

Nie kupuj kawy.

Ciężka sytuacja. Fundusze na takie luksusy zostały zamrożone. Firma kończy z wydatkami. Bo giełda, bo cośtam. Ale to sytuacja tymczasowa, oczywiście. Owocowe czwartki? Obiadki? Zapomnij, zapomnij. Spokojnie, woda zostaje! Klimatyzacji też nie wyłączamy… Uwaga – ten sposób jest dosyć radykalny, a co najgorsze – bolesny dla ciebie, pracodawco. I do tego grozi tym, że nie tylko pozbędziesz się kochanego pracownika, ale i… całego biura.

Uwierz w jego potencjał.

Wiele paskudnych rzeczy można ubrać w ładne słowa. Popatrzmy na taki potencjał. Pięknie brzmi, prawda? Junior… Pierwsza praca… Tydzień doświadczenia… Rzućmy go na głęboką wodę, niech poprowadzi ten nowy projekt, przecież zdolny jest! Nie dawaj mentora. Nie pomagaj zbyt wiele. Więcej się nauczy błądząc po omacku przez miesiąc. Później się zwolni. I nawet nie podziękuje.

Aj, obróćmy sytuację o 180 stopni. Front-end developer z 3-letnim doświadczeniem…? Aaaa.. front-end! Ten gość od CSS-ów! Taaaak, niech pisze sobie dalej te CSSy, w sumie więcej roboty dla niego nie ma…

G… I… T…?

Masz tu SVNa kolego i nie narzekaj. Przecież to super narzędzie, powiedzieli mi na studiach. 15 lat temu.


I co pracodawco kochany, już wiesz, co robić? Jeśli masz jakieś inne sprawdzone sposoby na pozbycie się programisty – koniecznie pisz w komentarzach!

Artykuły, które mogą Ci się spodobać...

Wpisz hasło, którego szukasz i naciśnij ENTER, aby je wyszukać. Naciśnij ESC, aby anulować.

Dawaj na górę